Wiemy, że palenie zdrowiu szkodzi. Picie alkoholu w nadmiernej ilości również. Bo płuca siądą, bo wątroba się zniszczy… Wiemy, że kiepskiej jakości powietrze również nam nie służy. A wszędobylski stres, to już w ogóle… Ale dlaczego?
Czym jest stres oksydacyjny?
Wszystkie powyższe sytuacje w konkretny sposób degradacyjnie wpływają na organizm. Pierwszą linią obrony w walce z wrogiem i jego szkodliwym działaniem, jest wzrost ilości leukocytów, czyli białych krwinek. To one chronią nasz organizm przed nadmiernym działaniem szkodliwych substancji, ale nie tylko samych substancji – również stają w obronie przed wpływem niszczących strukturę tkanek czynników.
Nie tylko powszechne palenie tytoniu, nadmierne picie alkoholu, zanieczyszczenia powietrza czy długotrwały stres działają szkodliwie na nasze ciało, ale również czynniki, na które nie zawsze mamy wpływ. Są to m.in.: infekcje, stany zapalne, gorączka, nowotwory, przyjmowane leki, wysiłek fizyczny, źle zbilansowana dieta uboga w witaminy. Wszystkie z powyższych generują zwiększenie produkcji ochronnych leukocytów, które – pisząc w wielkim skrócie – w wyniku radzenia sobie ze szkodliwymi czynnikami, produkują reaktywne formy tlenu (ROS) i azotu, czyli tzw. wolne rodniki. W normalnej sytuacji zdrowy organizm radzi sobie w zwalczaniu ich szkodliwego działania. Jednak, gdy mechanizmy kompensacyjne naszego ciała przestają działać wskutek nadmiernej produkcji wolnych rodników, pojawia się stres oksydacyjny, czyli sytuacja braku równowagi pomiędzy produkcją a ich niszczeniem .
Na szkodliwe działanie wolnych rodników szczególnie wrażliwe są białka, lipidy i DNA komórek. Wszystkich komórek ciała. No i oczywiście plemników również…
Błona komórkowa i DNA plemników są bardzo wrażliwe na działanie ROS (wolnych rodników tlenowych). W sytuacji powstania stresu oksydacyjnego, może mieć on bezpośredni wpływ na jakość nasienia (ograniczenie koncentracji, ruchliwości, zła morfologia) i fragmentację DNA plemników (DFI). Ponadto, poruszając tu kwestię męskiej płodności , dodatkowymi sytuacjami, w których mogą powstawać wolne rodniki, są sprawy typowo „męskie”, jak np. obecność żylaków powrózka nasiennego, zapalenie męskich gruczołów dodatkowych (np. zapalenie prostaty), długotrwały zastój plemników w najądrzach. Wszystkie omawiane tu czynniki „męskie” wraz z ogólnymi sytuacjami generującymi powstanie wolnych rodników, mogą mieć duży wpływ na płodność. Dlatego też w suplementacji mężczyzn z obniżonymi parametrami nasienia stosuje się szereg substancji mających na celu zminimalizowanie działania nadmiernej ilości rodników tlenowych (a zatem i stresu oksydacyjnego). A czym najlepiej „atakować”? Witaminami! Choć nie tylko one zaliczają się do antyoksydantów. Tak, to nie mit, że warzywa i owoce mają zbawienne działanie na organizm, gdyż są naturalnymi przeciwutleniaczami, czyli substancjami redukującymi działanie szkodliwych wolnych rodników tlenowych. Wobec tego warto przyjrzeć się swojej diecie i dbać o jej prawidłowe zbilansowanie (warto poradzić się dietetyka). Czasem jednak to nie starcza i podaż przeciwutleniaczy wzbogacana jest o odpowiednią suplementację witaminową (duże dawki witaminy E, C , koenzym Q-10). Na rynku farmaceutycznym dostępne są złożone preparaty wspomagające męską płodność właśnie w tym zakresie.
Pamiętajmy jednak, że same suplementy to nie wszystko. Podstawą działania jest ograniczenie sytuacji potencjalnie wzmagających powstawanie wolnych rodników. Dobrze byłoby przyjrzeć się również naszemu codziennemu funkcjonowaniu, zmianie trybu życia na bardziej „higieniczny” – mając na względzie nie tylko higienę fizyczną (zbilansowana dieta, wypoczynek, aktywność fizyczna, odpowiednia ilość snu, leczenie stanów zapalnych), ale i psychiczną (unikanie sytuacji stresowych/znalezienie własnego sposobu na odreagowanie).
Ciekawostka: Panom (i Paniom oczywiście też) palaczom czynnym, jak i biernym zaleca się spożywanie co najmniej 150% dziennej dawki witaminy C jako najpopularniejszego antyoksydantu, gdy około 50% tej witaminy jest zużywane na co dzień na bieżąco, chroniąc w ten sposób Wasze (moje nie, bo nie palę J ) ciała przed bezpośrednim działaniem szkodliwych substancji zawartych w dymie papierosowym. No a przede wszystkim radzę przestać palić, ale to tak na marginesie J