Co było pierwsze: jajko czy kura? Ja tego nie wiem. Ale wiem na pewno, kiedy powstaje człowiek. I że to człowiekiem właśnie jest od samego początku – nie jedynie zygotą, zarodkiem, embrionem, czy nawet komórkowym zlepkiem.
Z nazewnictwa – owszem, ale z czystej natury to po prostu człowiek. Jakkolwiek nie nazwalibyśmy „tego” po zapłodnieniu – to już człowiek. I to fakt nie tylko etyczny. To przede wszystkim fakt biologiczny, którego podważyć się nie da.
Podczas zapłodnienia, do uwolnionej i wyczekującej jak księżniczka księcia na białym koniu komórki jajowej, zawędrować może jeden plemnik. I tylko jeden. Dlaczego? Otóż Każda z obu gamet, czyli komórek rozrodczych, zawiera połowę materiału genetycznego przeznaczonego dla przyszłego potomka: komórka jajowa – 23 chromosomy i plemnik – 23 chromosomy. Na chromosomach są geny. W połączeniu ich obu, ściślej mówiąc – podczas zlania się materiału genetycznego komórki jajowej i plemnika, mamy do czynienia z utworzeniem nowego, niepowtarzalnego materiału genetycznego złożonego z 46 chromosomów, co odpowiada liczbie chromosomów przedstawiających gatunek ludzki Homo sapiens. Homo sapiens, czyli mnie, Ciebie i wszystkich innych. Ten genetyczny stan nie zmienia się w trakcie rozwoju – on jest i już zawsze będzie taki sam. Zbudowany przez nowe, niepowtarzalne geny, warunkujące nowy, niepowtarzalny byt. Byt ludzki. Faktem czysto naukowym jest więc stwierdzenie, że poczęcie nowej istoty ludzkiej ma miejsce w momencie zapłodnienia. Człowiekiem nie staje się wraz z rozwojem w życiu płodowym – człowiekiem jest się od samego początku.
Inną kwestią, z którą zmagano się na przestrzeni lat, był moment animacji, czyli wstąpienia duszy w ciało ludzkie. Teorii było wiele, nawet w świecie Kościoła. Często opowiadano się za tzw. animacją opóźnioną, gdzie dusza ludzka miałaby wstąpić w ciało z „lekkim opóźnieniem”, jak przekonywał między innymi Arystoteles. Wówczas powstały po zapłodnieniu byt nie mógłby być nazwany w pełni istotą ludzką, skoro nie posiadałby duszy. Ostatecznie jednak za sprawą teologa Thomasa Roncagalia i papieża Piusa IX, uznano, iż moment poczęcia istoty ludzkiej z ciała, to również – jednoczasowo – moment poczęcia z ducha. Ponadto, idąc nadal w duchu łączenia biologii i prawd wiary, Kościół uznał w 1950 r. możliwość ewolucyjnego pochodzenia człowieka z zaznaczeniem, iż „dusze powoływane są do istnienia bezpośrednio od Boga” (encyklika Humani generis , papież Pius XII).